Narzeczeństwo -> Ślub -> Noc poślubna -> Małżeństwo... dzieci??? :o
Tutaj poruszę też sprawę swojej wiary, gdyż jestem katoliczką. Ogólnie nie wyróżniam religii a wśród znajomych mam wręcz kolorowo jeśli chodzi o idee życiowe i opinie na ten temat, jednak jeśli zdarzy mi się coś wtrącić, to tylko ze względu na to, że różne osoby to czytają i niech będzie sprawiedliwie. Jak coś wiem, to powiem :)
Temat dzieci dobrze przedyskutować przed ślubem nawet jeśli przyjmujecie, że ich nie będzie. Zawsze może się odmienić albo brzydko mówiąc- przytrafić.
Kiedy dziecko jest planowane i obie strony tego chcą to tak naprawdę nie ma większego problemu o ile zdają sobie sprawę z: a. wagi sytuacji, b. zmian w życiu, c. wydatków. Mieć dziecko zazwyczaj jest prostą rzeczą, gorzej kiedy trzeba mieć siłę i cierpliwość na to by je wychować (24/7) a także na to by je utrzymać. Pierwsze dziecko najwięcej kosztuje pieniędzy i modernizacji dnia, jednak im więcej tym weselej a wtedy szybciej cierpliwość się kończy.
Mam syna, ponadto jestem najstarsza z rodzeństwa (jest nas pięć) i pracowałam jako nauczycielka w przedszkolu a także w żłobku. Oprócz tego byłam niańką i wszelkie inne rzeczy związane z dziećmi i młodzieżą gimnazjalną przeleciały tu i ówdzie. Nie raz miałam więc do czynienia z dziećmi. Czy mnie to przygotowało na własne dziecko? Nie. Oczywiście pomogło, jednak o swoje martwi się człowiek inaczej.
Jednak nie o tym chciałam mówić. Te tematy znajdziecie w poradnikach dla rodziców, nie będę zanudzać tych, którzy czytają to dlatego, że zaciekawił ich tytuł.
Ten temat mi się nasunął również po tym jak zauważyłam jak wśród moich znajomych, niektóre pary przygotowują się do ślubu. I idąc tym tropem chciałam wspomnieć tutaj przede wszystkim o kilku sprawach moralnych i religijnych.
Według kościoła katolickiego a także innych wiar takich jak buddyzm, hinduizm itd. itp. małżeństwo jest po to aby zbliżyć oboje ludzi. Więc sprawą podstawową i najważniejszą jest miłość żony do męża i męża do żony a dopiero potem, sporo dalej kiedy ich sprawy zostaną poukładane jest czas na dzieci. Jeżeli któreś z z nich nie jest gotowe na dziecko to nie ma co naciskać. Fochy i obrażanie się nic tu nie zmienią, nie można być egoistą i warto brać pod uwagę odpowiedni czas na dziecko ze względu na zegar biologiczny, przypadłości, choroby, wyjazdy służbowe, wyprowadzki, kondycje, pieniądze. Czas na przyjście dziecka jest wyjątkowy i każdemu polecam z ręką na sercu, jednak im więcej się zaplanuje tym lepiej. Spontan jest dobry dla par a nie dla rodziców. I tak nie przewidzi się wszystkiego. Osobiście jestem zwolenniczką kupowania wszystkiego sporo wcześniej aby sprawdzić czy wszystko jest, dawkować sobie frajdę i oczekiwanie a także żeby zmniejszyć bum finansowe.
Wiec jak widzicie prawie żadna wiara nie naciska na prokreacje. Nie jesteśmy królikami tylko ludźmi, którzy mają rozum. Korzystajmy z tego dobrodziejstwa bo na starość nie będzie co obumierać. Komórki nieużywane zanikają :)
Chrzest
Kolejną sprawą o jakiej pomyślałam to chrzest.
Nawet w wypadku przynależenia do innej wiary czy bycia ateistą można dziecko ochrzcić: warunek to wychowanie w wierze. Nie dziwmy się, że księża podchodzą do tego sceptycznie jeśli ateiści przynoszą dziecko i mówią, że chcą by udzielił ich maleństwu chrztu. Jednak to nie wiara a obowiązkowość człowieka sprawiają, że wywiązuje się z nałożonych wymagań. Przecież to nie przez pobożnych ludzi jest nagonka na kościół tylko przez wizerunek jaki wyrabiają osoby powierzchowne, które w kościele składają rączki a za drzwiami nagadują na innych, oszukują, kradną i nie wiadomo co jeszcze. Zawsze głośniej jest o tych złych rzeczach niż dobrych, bo na dobro nie ma niestety popytu.
Ten temat jest naprawdę ważny.
Przyjmując taką sytuację (dość częstą, może nawet się z nią utożsamicie): kobieta, która została ochrzczona, była u komunii i bierzmowania bierze ślub cywilny ze swoim narzeczonym ateistą, który też przeszedł dwa pierwsze sakramenty, ponieważ po wielu latach stwierdzili, że w sumie to nie wierzą i taka jest ich decyzja. Każdy ma prawo do wyrażania siebie. Jednak pytanie brzmi: Czy robi to dlatego, że tak rzeczywiście uważa? jeśli nie - niech się zastanowi, jeśli tak - super, serio gratuluję osobom, które świadomie znają swoje poglądy i potrzeby.
Idąc dalej, czy w takim razie ich dzieci mają być ochrzczone czy nie? Według wiary ochrzczone dziecko w chwili śmierci idzie do nieba gdyż nie ma na swoim sumieniu żadnych świadomych grzechów. A jeśli jest niemowlęciem to tym bardziej. Jest więc to pewne zabezpieczenie wierzących, którzy pragną dla swojego dziecka jak najlepiej. Mimo to, wiara katolicka nie wyklucza zbawienia innych wier. Po prostu przyjmujemy, że jesteśmy najbliżej zbawienia, inne wyznania zapewne mówią to samo o sobie i świetnie!
Jednak fajnie by było gdyby obie strony przedyskutowały to przed ślubem. Kiedy dziecko się pojawi mama lub tata mogą chcieć je ochrzcić, a wtedy może spotkać się to z dużym atakiem z drugiej strony.
Nie musicie także robić wielkiej imprezy, jeśli chrzcicie dziecko tylko dlatego, że macie takie przeczucie, zastanówcie się czy robicie słusznie, a jeśli nadal tego pragniecie, możecie iść do księdza po każdej wolnej mszy, zorganizować dwójkę wierzących i praktykujących chrzestnych w stanie łaski uświęcającej i zrobić miniaturowy obrządek w 15 minut. Większość chrztów odbywa się w czasie mszy, choć nawet w mojej rodzinie zdarzyło się to po niej ze względu na to, że parafia miała zwyczaj udzielania tego sakramentu w co drugą niedzielę, a ponieważ rodzicom nie pasowało z przyczyn służbowych, najpierw była msza, potem chrzest - wręcz indywidualna impreza. :)
Pomyślcie. Nie jest to takie straszne, jednak moim zdaniem nałożenie na dziecko sakramentu, którego i tak się nie będzie pielęgnować jest trudną sprawą i godną przedyskutowania z kimś kto siedzi w temacie głębiej np. zaufanym księdzem, który nie dość, że jest obiektywny to jeszcze zna dokładnie zasady. Takich znajdziecie w wielu przyjaznych miejscach, zawsze warto poszukać, sama też kilku znam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz